O grze...
Pomysł na Might & Magic: Raiders wziął się najpewniej przez sukces jaki odniosło Diablo III czy Torchlight II. Te tytuły pokazały, że gry z gatunku Action RPG, znane bardziej jako popularne hack'n'slash, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Jeśli dorzucimy do tego F2P z mikropłatnościami, która miały być nieinwazyjne (nie można by było kupić za realne pieniądze czegoś, czego nie można by zdobyć za darmo, ale z czasem), to od razu widać tu naprawdę spore pole do popisu.
Akcja Might & Magic: Raiders miała rozgrywać się tuż przed wydarzeniami opowiedzianymi w grze Might & Magic: Heroes VI. Główną sceną wydarzeń miało być miasto Hammerfall, jedno z nadbrzeżnych Wolnych Miast na Wschodzie. To w nim jego założyciel, Douglas Hammer, złożył smocze kryształy, wykorzystywane przez smoczych rycerzy do tworzenia potężnych broni i artefaktów. Nadejście Zaćmienia powoduje inwazję Demonów, co z kolei rozpoczyna interwencję Świętego Imperium Sokoła. Jego władca chce przy tym posiąść wiedzę i zdolności krwawych kowali, rozpoczynając rebelię w Hammerfall. Gracze mieli wcielić się w członków bractwa zepchniętego na margines poszukiwaczy Ashanu i wyruszyć na odsiecz miastu, odpierając przy tym kolejną inwazję demonów.
Krążyły pogłoski, że nasi herosi mieli pochodzić jedynie z frakcji Przystani, a samo Raiders miało mieć wielowątkową fabułę... ale pociętą na małe kawałeczki.
A to akurat dlatego, że choć gra miała być trochę inną kalką Diablo, czyli polegać na zaklikaniu przeciwników na śmierć, to sama konstrukcja wzorowana była na rajdach. Rajdy to oddzielne mapy, misje, na które udajemy się z niewielką tylko grupką innych graczy, by wykonać jakieś konkretne zadanie. I tak to miało wyglądać - drużyny składające się z 4 graczy miały zaliczać po kolei fragmenty scenariusza, pokonując szeregowych przeciwników i bossów. Na zakończeniu każdego rajdu oraz oczywiście zbierając doświadczenie, umiejetności i skarby. Każda z takich "kampanii" miała być podzielona na mniejsze segmenty, których ukończenie miało być stosunkowo krótkie (20-30 minut). Pomiędzy rajdami gracze mieli spędzać czas w poczekalniach wypełnionych innymi graczami. Miało być szybko, widowiskowo, emocjonująco... i darmowo.
Gracze przewidywali też coś, co występuje w innych "darmowych" grach - różnego rodzaju płatną kosmetykę, czyli dodatkowe skórki dla czterech klas postaci jak np. ma to miejsce w League of Legends. Brzmiało to dość uczciwie i zachęcająco.
Na zakończenie warto dodać, że według wielu testerów oraz współtwórców była to po prostu zła gra. Z pewnością miała zbyt wiele wad i zbyt mało zalet. Wprowadzenie poprawek oraz zmian najpewniej okazało się zbyt nieopłacalne. Taki produkt nie mógłby konkurować z innymi produktami w swojej kategorii, a co za tym idzie, zarabiać na siebie oraz rozwijać się. Osobiście żałuję, że nie będziemy mogli nigdy sprawdzić co nas ominęło. Gra dołączyła do grona pozycji z Might & Magic, które zostały niewydane. R.I.P. Might & Magic: Raiders!